Dagmara blogerka opowiada o kulinarnej pasji

Przeszywa mnie dreszczyk emocji, gdy klikam w pole "Publikuj wpis". To jest ekscytujący moment, kiedy ma się świadomość, że za chwilę mogą mnie czytać ludzie na całym świecie.

         
ocena: 5/5 głosów: 1
Dagmara blogerka opowiada o kulinarnej pasji
Marta Chowaniec: Jak to się stało, że zaczęła prowadzić Pani bloga http://wkuchennymoknie.blox.pl/html 
 
Dagmara: Przeglądając niejednokrotnie blogi kulinarne pomyślałam, że może to być całkiem niezły sposób na gromadzenie ciekawych przepisów, wygodna alternatywa dla dotychczasowych notatek prowadzonych w zeszycie, czy też zapisywanych na luźnych kartkach.
 
Poza tym byłam niezwykle ciekawa jak to wygląda od środka, jakich to rzeczy trzeba dokonać, aby zaistnieć w blogosferze.
 
W pierwotnej wersji blog miał być ukryty, z zamiarem uporządkowania kulinarnych notatek. I tak początkowo było, ale trwało bardzo krótko, gdyż było to dla mnie nie do zniesienia! Gdy otwierałam stronę własnego bloga, to czułam się jak na bezludnej wyspie, dlatego w takiej sytuacji postanowiłam wypłynąć na szersze wody blogosfery. Pamiętam, że nie było to dla mnie łatwe! Dzisiaj z perspektywy czasu mogę śmiało stwierdzić, że nie żałuję tego kroku! Wspaniałym uczuciem jest możliwość dzielenia się przepisami w tak wielkim gronie.
 
Skąd taka nazwa bloga?
 
Przede wszystkim pragnęłam zaakcentować, w jakiś sposób wspólny mianownik dla słów kuchnia i komputer. Większość kuchennych czynności związanych z przygotowaniem posiłków wykonuję vis-à-vis kuchennego okna i lubię wówczas przez nie zerkać.
Pierwsze moje zdjęcia, które zamieściłam na blogu powstały właśnie w kuchennym oknie.
Jak wiadomo każdy dokument wyświetlany jest w programie Windows w tzw. oknie. Tak więc czytelnicy mogą obserwować efekty moich kulinarnych dokonań w oknie swojego komputera. 
I tak nie zastanawiając się już dłużej nad nazwą bloga doszłam do wniosku, że będzie to najodpowiedniejsza nazwa.
 
W jaki sposób wybiera Pani przepisy do przygotowania?
 
Przygotowując posiłki korzystam z wielokrotnie wypróbowanych przepisów kulinarnych i w zasadzie znam je na pamięć. Ale zdaję sobie sprawę z tego, że z czasem wiele potraw może się po prostu znudzić. Tak więc stawiam sobie poprzeczkę coraz wyżej i aby ją pokonać sięgam do literatury kulinarnej, którą nagromadziłam przez wiele lat wspólnie z Mamą. Są to w większości czasopisma, ale mam również trochę książek. W wolnych chwilach bardzo lubię je przeglądać, a gdy jakiś przepis wzbudzi we mnie zainteresowanie odkładam, aby przy najbliższej okazji wypróbować. Lubię też przeglądać blogi i portale o tej tematyce i już nie raz wykorzystałam w swojej kuchni zamieszczane tam przepisy.
Zazwyczaj moje kulinarne plany przed ich realizacją konsultuję z rodziną, ale czasami lubię zrobić im niespodziankę.
 
Wybierając przepis mam na uwadze przede wszystkim walory smakowe i estetyczne. Nie są mi również obojętne włożone koszty i trudność wykonania. Staram się prowadzić kuchnię prostą, tanią i smaczną, 
 
Jakie są Pani rady dla tych, którzy dopiero zaczynają prowadzić bloga?
 
Trudne pytanie... Nie łatwo mi udzielać rad w kwestii prowadzenia bloga, bo sama w dalszym ciągu uczę się tej sztuki. Mam już za sobą dwuletni staż blogowania i świadomość swoich ułomności, niedociągnięć w tym fascynującym zajęciu. Jedno co mogę zasugerować: jeżeli pisanie bloga sprawia Wam Drodzy Adepci blogowania przyjemność, to warto dalej tworzyć, warto rozwijać swoje zainteresowania. Nie należy zrażać się trudnościami, z czasem okażą się one błahostką. 
Pamiętajcie jednak, aby jak to z każdym hobby bywa nie przerodziło się ono w szaleństwo i nie zdominowało Waszych codziennych obowiązków.
 
Czy warto tego bloga prowadzić?
 
Oczywiście, że warto! Jak już wcześniej wspomniałam jest to wspaniałe uczucie, gdy można dzielić się przepisami z innymi. Przed założeniem bloga dzieliłam się nimi w gronie najbliższych znajomych. Po jego założeniu  grono to zdecydowanie powiększyło się :). Lubię to zajęcie, daje mi ono wiele satysfakcji. Do dziś przeszywa mnie dreszczyk emocji, gdy po zapisaniu szkicu, klikam w pole "Publikuj wpis". To jest ekscytujący moment, kiedy ma się świadomość,  że za chwilę mogą mnie czytać ludzie na całym świecie. Ale obok aspektu emocjonalnego dostrzegam również inny niemniej ważny. Jako blogerka należę przecież do grona społeczności internetowej, która jednocząc się w kręgach tematycznych wspiera się nawzajem i wymienia własne spostrzeżenia. Prowadzenie bloga jest więc dla mnie siłą napędową do wprowadzania w domowe menu bardziej urozmaiconych posiłków. Podziwiam na wielu blogach i innych stronach internetowych poświęconych tematyce kulinarnej wspaniałe potrawy i utwierdzam się w przekonaniu, że mogę się od ich autorów wiele nauczyć. 
 
Czy trzeba mieć dużą kuchnię, żeby gotować?
 
Niekoniecznie! Gotować można w różnych warunkach. Wystarczy ogień, podstawowy sprzęt i składniki.
 
Ale to tylko taka moja żartobliwa dygresja :) 
Przestronna, dobrze wyposażona kuchnia to zapewne marzenie wielu, którzy takiej nie posiadają. W komfortowych warunkach z pewnością pracuje się nam przyjemniej. Ale sądzę, że smaczne domowe jedzonko to nie kwestia luksusowej kuchni, ale przede wszystkim chęci, zapału, a także predyspozycji kulinarnych, wyobraźni i zmysłu estetycznego.

Czy pamięta Pani swoją pierwszą potrawę/ciasto, jaką Pani ugotowała/upiekła?
 
:)).... były to najprawdopodobniej tzw. "Pulpety po przejściach".
Jak sięgam pamięcią to była 4 - 5 klasa szkoły podstawowej. Wspólnie z bratem wpadliśmy na pomysł, aby zaskoczyć obiadem naszych Rodziców, którzy niespodziewanie musieli wyjechać wczesnym rankiem, ale tego samego dnia planowali przyjazd. Pomysł był wspólny, ale wykonaniem zajęłam się sama. Wybrałam pulpety, bo sądziłam, że mi się z pewnością uda je zrobić. Byłam tak pewna siebie, że nawet nie sięgałam po przepis. Niestety mój sposób na pulpety okazał się kulinarną porażką. Wrzucone na głęboką wodę, łowiłam wszelkimi sposobami, bo się zupełnie porozpadały. 
Rodzice docenili moje zaangażowanie i trud serdecznym uśmiechem przy wspólnym obiedzie i zapewnili, że następnym razem na pewno będzie lepiej. Dla mnie była to przede wszystkim wyjątkowo ważna i cenna lekcja pokory. Pozwoliła mi ona zrozumieć, że nie jestem zawsze najmądrzejsza, że przede mną jeszcze dużo nauki. 
 
Jaki jest najciekawszy/najbardziej miły komentarz, jaki Pani otrzymała od czytelników? 
 
Trudno mi jest jakoś specjalnie wyróżniać, który komentarz jest dla mnie bardziej cenny od pozostałych. Nigdy się nad tym nie zastanawiałam i teraz również nie jest mi łatwo je analizować. Otrzymuję wiele miłych, pełnych ciepła komentarzy, za które i z tego miejsca pragnę serdecznie podziękować moim Drogim Czytelnikom. 
 
JABŁECZNIK Z KREMEM CAPPUCCINO 
 
Składniki na biszkopt:
6 jajek
6 łyżek gorącej wody
18 dag cukru
18 dag mąki pszennej
szczypta soli
szczypta proszku do pieczenia
Składniki na masę jabłkowo - ananasową:
1 kg jabłek winnych
1 puszka ananasów
2 - 3 łyżki cukru
2 galaretki cytrynowe
Składniki kremu cappuccino:
600 - 700 ml śmietany kremówki 36%
2 - 3 łyżki cukru pudru
1 op. Mokate Cappuccino o smaku czekoladowym (120 g)
1 tabliczka czekolady mlecznej (100 g)
6 łyżeczek żelatyny + 1/3 szklanki zimnej wody + 1/3 szklanki wrzątku
dodatkowo:
1 tabliczka czekolady deserowej lub mlecznej (100 g)
płatki dekoracyjne do ciast
 
Wykonanie biszkoptu:
Żółtka ucieramy z cukrem i gorącą wodą do uzyskania pulchnej masy. Białka ubijamy na sztywną pianę ze szczyptą soli i dodajemy do masy żółtkowej. Delikatnie mieszając wsiewamy porcjami mąkę z proszkiem do pieczenia. Ciasto przekładamy do formy o wym. 28 x 40 cm i pieczemy w piekarniku nagrzanym do temp. 180°C  przez ok. 35 minut. Upieczone ciasto pozostawiamy do wystudzenia. Wierzch biszkoptu ścinamy.
 
Wykonanie masy jabłkowo - ananasowej:
Obrane i pokrojone w ósemki jabłka rozprażamy. Dodajemy zmiksowane wraz z zalewą ananasy i niemal stale mieszając, zagotowujemy. Maksymalnie zmniejszamy ogień, wsypujemy galaretki i stale mieszamy do chwili ich rozpuszczenia. Dodajemy cukier wg uznania( dałam 3 łyżki) i mieszamy. Odstawiamy do całkowitego ostudzenia*.  Gdy zacznie tężeć smarujemy nią przygotowany wcześniej biszkopt.
*po ostudzeniu wstawiłam do lodówki, aby przyśpieszyć zatężanie.
 
Wykonanie kremu cappuccino:
Czekoladę ścieramy na wiórki. Żelatynę zalewamy zimną wodą i gdy napęcznieje rozpuszczamy we wrzątku. Śmietanę ubijamy na sztywno. Dodajemy porcjami cukier puder i kawę cappuccino, stale mieszając mikserem na zmniejszonych obrotach. Cienkim strumieniem wlewamy żelatynę stale mieszając. Nie przerywając mieszania dajemy rozdrobnioną czekoladę. Tak przygotowaną masę szybciutko, aby nam zbyt nie zatężała, rozprowadzamy na warstwie owocowej. Powierzchnię ciasta posypujemy wiórkami czekoladowymi i ewentualnie płatkami dekoracyjnymi. Jabłecznik schładzamy w lodówce.
Smaczniejszy jest, gdy osiągnie temp. pokojową, więc należy go wyjąć z lodówki na jakiś czas przed podaniem.
 
 
PIZZA CHŁOPSKA
 
Składniki: (porcja na patelnię o średnicy 28 cm)
4 jajka
2 łyżki mąki
2 łyżki mleka
10 dag wędliny
2 pomidory
niecały pęczek szczypiorku
10 dag sera żółtego
3 łyżeczki oregano
sól, pieprz do smaku  ( nie dawałam pieprzu)
ponadto:
3 łyżki masła do smażenia
keczup
 
 Wykonanie:
Pomidory sparzamy, obieramy ze skórki i kroimy w plasterki o grubości ok. ½ cm. Ewentualnie, delikatnie posypujemy solą i pieprzem. Wędlinę kroimy w drobną kostkę. Szczypiorek również drobno kroimy.
Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy sól do smaku, żółtka i dalej ubijamy. Wsiewamy porcjami mąkę stale mieszając mikserem na najmniejszej mocy. Dajemy mleko, jeszcze raz dokładnie mieszamy.
Wylewamy na rozgrzane masło na patelni.
Delikatnie układamy pomidory, posypujemy wędliną, a następnie żółtym serem wymieszanym z oregano i szczypiorkiem. Patelnię przykrywamy i smażymy pizzę na małym ogniu, do ścięcia się jajek i roztopienia  sera  (ok. 15 minut ).
Podczas smażenia sprawdzamy patyczkiem czy w środku jajka ścięły się. Dzielimy na porcje na patelni. Podajemy polaną keczupem.
 
 
DROŻDŻÓWKI Z DŻEMEM MORELOWYM
 
Składniki (na 25 sztuk):
50 g drożdży
ok. 1,5 litra mąki pszennej (ok. 900g) + ok. 100 g do podsypania
150 g masła
500 ml mleka o temp. pokojowej
½ łyżeczki soli
100 - 150 ml cukru
1 jajko
dodatkowo:
300 g gęstego dżemu morelowego lub o innym smaku (ew. marmolada owocowa)
cukier perlisty do posypania drożdżówek
1 jajko roztrzepane w niewielkiej ilości wody 
 
Wykonanie:
Drożdże  rozkruszamy do miski i zalewamy małą ilością mleka, aż się rozpuszczą. Rozpuszczamy masło, wlewamy gorące do pozostałej ilości mleka, mieszamy i wlewamy do rozpuszczonych drożdży. Dodajemy sól, cukier, jajko i prawie całą ilość mąki ( zostawiamy ok. 100 g ).
Wyrabiamy ciasto, aż stanie się gładkie i będzie odchodzić od brzegów miski ( u mnie robot kuchenny z  końcówkami do wyrabiania gęstych ciast). Zostawiamy ciasto do wyrośnięcia, przykryte ściereczką w ciepłym, wolnym od przeciągów miejscu, aż podwoi swoją objętość (30 - 40 minut).
Wykładamy ciasto na oprószoną mąką stolnicę i zagniatamy z pozostałą ilością mąki (ok. 100g). Ciasto jest gotowe, gdy odchodzi od stolnicy i nie klei się do rąk. 
Dzielimy ciasto na dwie części. Rozwałkowujemy każdą z nich na prostokąt 20 cm x 40 cm, podsypując mąką. Na prostokątach rozsmarowujemy nadzienie, pozostawiając jeden z dłuższych brzegów niedosmarowany ok. 2 cm. Zwijamy je jak roladę, wzdłuż dłuższego boku.
Lekko wydłużamy roladę i kroimy na plastry szerokości ok. 4,5 cm. W każdym z nich robimy dwa nacięcia. Rozkładamy "skrzydełka" na boki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Przykrywamy ściereczką  i pozostawiamy do wyrośnięcia na 20 - 30 minut. Smarujemy rozmąconym w mleku jajku i posypujemy cukrem perlistym. Pieczemy w środkowej części piekarnika w temperaturze 250°C przez 11 -12 minut. Pozostawiamy do ostygnięcia przykryte ściereczką. Najlepiej smakują zaraz po upieczeniu.

Jabłecznik z cappucino-przepis własny
Pizza chłopska-Dania za grosik nr 9/2009